Po długiej i mało produktywnej przerwie powracam do pisania. Mam
nowy ładny komputerek i pełno wolnego czasu, w dodatku znowu będzie
co opisywać, bo po roku spędzonym w Aberystwyth w Walii, przenoszę
się do dużo bardziej znanego Salzburga w Austrii, gdzie spędzę
kolejny rok na doskonaleniu języka niemieckiego, anielskiego i
umiejętności, które przyczynią się do zdobycia wymarzonej pracy
i bycia lepszym człowiekiem.
Jakże to pięknie brzmi. Jeśli tylko nie zaczniemy wdawać się
w szczegóły. We wnikliwszej analizie własnej, dochodzę niestety
do wniosku, że nie wiem jeszcze dokładnie jaka jest moja wymarzona
praca. Po wielu latach związku ze sportem, nie obrażę się na coś
siedzącego. Mieć takie własne biurko w gabinecie z okienkiem w
jakiejś wielkiej korporacji w Londynie... Czemu by nie? Po pierwszym
roku studiów wiem, że na pewno nie chcę zagłębiać się w prawo
karne, że bardzo podobało mi się Contract Law i byłam w tym całkiem dobra, że przemowa sądowa to raczej nie moja mocna strona,
że w sumie to lubię się uczyć. Tak więc na razie idę w stronę
komercyjną, międzynarodową (takie też moduły wybrałam sobie w
Salzburgu) i liczę, że gdzieś tam po drodze zobaczę światło.
Pozostaje jeszcze sprawa triathlonu. Ten sezon był wyjątkowo
ciężki. Pierwszy rok młodzieżowca, w dodatku z Aber wróciłam
niewytrenowana i... gruba? Co prawda udało mi się wyjść z
kryzysu, wakacje zapełnione zawodami i obozami zaliczam do kolejnych
najlepszych w życiu, jednak znowu zbliża się „szkoła” i znowu
będzie ciężko. Mam nadzieję, że tym razem dam radę, a po
kolejnych wakacjach pomartwię się co dalej.
Wyjazd zbliża się wielkimi krokami. Tym razem nie mam tyle
szczęścia, co w zeszłym roku i nie mam gdzie mieszkać. Brzmi to
dość strasznie, wiem, ale co zrobić. Dwa dni temu byłam 9. na
liście rezerwowych do akademika, już prawie znalazłam dobre
miejsce w sektorze prywatnym, ale właściciel przestał mi
odpisywać, i tak sobie czekam z nadzieją, że ktoś się odezwie i
mną zajmie. Trzeba być dobrej myśli. O zgrozo!
Pogoda coraz bardziej jesienna. Staram się nie złapać depresji,
co w połączeniu z wiecznym odchudzaniem się i bolącymi piętami
po większości treningów biegowych, staje się prawie niemożliwe.
Ratują mnie zakupy, kawa z ekspresu i "Gotowe na wszystko".
Zdolna i wysportowana - to rzadkość :-) Gratuluję ci tego wszystkiego do czego już doszłaś w życiu i życzę powodzenia w dalszych planach :-) Triathlon jest nie dla mnie, nie mam tak dobrej kondycji, żeby w tym uczestniczyć, wystarczy mi siatkówka :D ale podziwiam!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żebyś wymyśliła, czym chcesz się zająć w przyszłości i żeby udało Ci się znaleźć jakąś kwaterę w Salzburgu :)
OdpowiedzUsuńWiększość z nas pomimo dorosłego wieku nie wie jaka byłby jego praca marzeń. :) Widzę, że u Ciebie naprawdę się dzieje.
OdpowiedzUsuń