wtorek, 24 czerwca 2014

Kołobrzeg

Start w Kołobrzegu uważam za udany. Pogoda najpierw zalała nas deszczykiem, potem ogrzała słoneczkiem. Miasto bardzo przyjazne. Pływanie  - walka z przybojem. Rower - dużo zakrętów, kawałek KostkiKółZabójcy, dość mocny wiatr. Bieganie - przyjemna trasa. Wszystko tego dnia było dobre i nawet zaryzykuję stwierdzenie, że przyjemne. Po starcie można było się poczęstować nie tylko wodą i bananami, ale też piwem. Nie skusiłam się (mały sukces silnej woli), ale doceniam. Za wody ukończyłam na 4. pozycji open i 1. w swojej kategorii wiekowej. Dzięki ekipie z Susza następnego dnia bolały mnie nie tylko mięśnie nóg, ale też twarzy - od śmiania się.



wtorek, 10 czerwca 2014

powrót do domu + mp + interview

Ostatni tydzień obfitował w wiele wydarzeń.

Po pierwsze, powrót do domu. Pakowanie, pożegnania, podróż. Nic przyjemnego. Ale Salzburg opuściłam i jak na razie powrotu nie planuję. Flamingi Bożeny na goodbye. Co ci ludzie mają w głowach... ?




Po drugie Mistrzostwa Polski na dystansie olimpijskim. Moja znakomita forma w dziwny sposób się nie objawiła. Bywa. Mimo wszystko (męki ukończenia dystansu olimpijskiego w upale i tempem wolnym jako eufemizm) wspaniale było spotkać tych wszystkich ludzi. Co roku te same twarze. Nasza liczba maleje, zostają garstki, a z tego wszystkiego i tak nie wszystkim dane było ukończyć. Dochodzą nowi. Wszystkich nas łączy jeden cel. Jeden cel. Jeden cel.


BFF po zawodach

A mój cel nadal walczy z rozdwojeniem jaźni. Nie zdążyłam nawet porządnie odpocząć po triathlonie, gdy zaczęłam przygotowywać się do rozmowy kwalifikacyjnej o staż w jednej z londyńskich kancelarii. Stres dość pokaźnych rozmiarów siedział zaraz obok mnie, gdy zadzwonił telefon i kierunkowy +44 wyświetlił się na ekranie mojego telefonu, ale jakoś nie udało mi się opanować. Skoro chcą ze mną rozmawiać, to znaczy, że moje CV i Covering Letter im się spodobały. Czyli jest szansa, że i ja się spodobam. Rozmowa trwała trochę ponad 18 minut. Jak tylko się rozłączyłam pomyślałam sobie: "nigdy więcej", a potem stwierdziłam, że wiem co mogłabym jeszcze poprawić i że chciałabym jeszcze raz. Zupełnie jak Triathlonik.