piątek, 28 lutego 2014

come back

Kolejną podróż wesołym autobusem Eurolines zaliczam do udanych. Gdy nadszedł czas, bardzo nie chciałam wracać do Salzburga ale 20 godzin w autobusie zostało osłodzone rozmowami starszych pań o pracy za granicą, problemach dzieci pożenionych z obcokrajowcami, dzieciach dzieci, które nie potrafią mówić po polsku. Co się dzieje z tym krajem? Dlaczego wyjeżdżamy? Nie jest łatwo, ale jednak Polska to nasz dom, nasi ludzie, należymy do tego świata i on należy do nas. Czasem ludzie mówią mi, że podziwiają moją odwagę, że nie bałam się wyjechać. Czy to aby na pewno była odwaga? A może wręcz odwrotnie. Może tak naprawdę bałam się, że w Polsce nie dam rady?

Ostatnie dni spędzałam głównie na spotkaniach z przyjaciółmi, czytaniu książek, które nie mają nic wspólnego ze studiami, trenowaniu i oglądaniu telewizji śniadaniowej (oczywiście już po basenie) przy kawie i drożdżówce. Jak mało potrzeba ludziom do szczęścia. Po powrocie życie na wyższych obrotach. Przez Vis Moot zawsze mam coś do zrobienia. A to dopracować przemowę, a to napisać skrót argumentów jednej z drużyn z którą będziemy rywalizować (w kwietniu we Wiedniu został nam przydzielony między innymi Yale!!!). Powoli wszystko przybiera całkiem pożądany kształt i powiem szczerze, wydaje mi się, że jesteśmy całkiem nieźli.


Embracing synergy today, enlightens your path to success tomorrow!


https://www.facebook.com/VisMootUniversityOfSalzburgTeam - zapraszam do polubienia nas na FB!



Nasz Team

Nadszedł również czas na naukę niemieckiego i ogarnięcie świata biznesu, który w przyszłości mam zamiar podbić. I świata polityki, który wypada znać, a mam takie braki w wiedzy, że to cud, że jeszcze to nie wypłynęło. Przytargałam więc książki i zakupiłam The Economist za pieniądze na piwo i Cosmopolitan. Oby ta inwestycja zmobilizowała mnie do czytania. Trzymajcie kciuki.