czwartek, 22 stycznia 2015

Me gusta Barcelona. Bailando contigo.

Powrót na studia tym razem był dużo krótszy niż zazwyczaj, gdyż z Gdańska poleciałam prosto do Birmingham, a z Birmingham pojechałam pociągiem do pięknego Aberystwyth. Pięknego, ale leniwego. Pan kierowca autobusu, który miał mnie następnie zawieźć na górę Penglais Hill, gdzie znajduje się obecnie mój akademik, najwyraźniej zrobił sobie wolne. No cóż. Przynajmniej zaczerpnęłam więcej świeżego powietrza.

Po tak długiej przerwie spędzonej w domu powrót nie jest łatwy. Bardzo się cieszę, że tu w końcu jestem, bo już strasznie tęskniłam za moim życiem, ale z drugiej strony wakacje się skończyły, muszę zacząć pisać eseje, uczyć się do egzaminów, trochę więcej się ruszać. Wyjechałam z Domu. Ale też w Domu jestem.

Święta były cudowne, sylwester niesamowity, wyjazd do Barcelony z moją siostrą... Jest takie słowo na 'z', ale chyba nie wypada mi go użyć na blogu. W każdym razie oddałoby ono zaledwie połowę tego szczęścia. Miałam dużo czasu na odpoczynek, czytanie Harry'ego Pottera, oglądanie Dzień Dobry TVN, kilka wypadów na miasto. A teraz czas się zabrać do roboty!

Zdjęcia z Barcelony na otarcie łez wywołanych przez dogłębną analizę Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, której niestety po prostu nie lubię, a której dokonać muszę.